10 listopada 2010

Scott Pilgrim kontra świat (Scott Pilgrim vs. the World)

Świat komiksu jeszcze nigdy nie był taki filmowy jak w produkcji Scott Pilgrim kontra świat. Edgar Wright podjął się reżyserii komiksów o przygodach z pozoru zwyczajnego nastolatka - Scotta Pilgrima, który jednak nie do końca jest taki zwyczajny, ani... nie jest nastolatkiem. 

Scott Pilgrim (Michael Cera) to gitarzysta basowy zespołu Sex Bob-Omb i ma wszystko, o czym marzą młodzi ludzie – ładną dziewczynę, która kocha go całym sercem, przyjaciół, nie narzeka na brak pieniędzy (w jednej ze scen ktoś zadaje Scottowi pytanie czy kiedykolwiek w ogóle pracował) i posiada super moce. Tak, Scott jest jedynym w swoim rodzaju superbohaterem. Czy jest coś, co może pogmatwać udane życie? Oczywiście. Dziewczyna o imieniu Ramona V. Flowers (Mary Elizabeth Winstead), w której nasz bohater zakochuje się od pierwszego wejrzenia. Nie dość, że musi on zmierzyć się z jej trudnym charakterem, to dodatkowo próbuje go zabić liga złych byłych, w skład której wchodzą wszyscy poprzedni partnerzy Ramony. 

Jak widać – jest naprawdę ciekawie i oryginalnie, a jeżeli ktoś nie miał okazji zapoznać się z komiksem, to może liczyć na naprawdę niezłą i zaskakującą przygodę. Scott Pilgrim kontra świat to film, który garściami czerpie z popkultury, a szczególnie z gier. Wystarczy zresztą spojrzeć na początkowe logo wytwórni Universal. 

Ponieważ jest to wyjątkowa adaptacja komiksów, to odgłosy towarzyszące uderzeniom (a walk jest naprawdę dużo i są one naprawdę świetnie zrealizowane) nie tylko słychać, ale również widać. Wszystkie pojedynki są bardzo przerysowane i nierzeczywiste, ale dzięki temu stanowią wizualną ucztę. Warto też wspomnieć o ścieżce dźwiękowej, która została dobrze dobrana i śmiało można kupować soundtrack. 

Co się zaś tyczy gry aktorskiej – nie można się praktycznie do niczego przyczepić. Michael Cera odpowiednio zagrał głównego bohatera, Ellen Wong wypadła naturalnie w roli ślepo zakochanej dziewczyny, patrząc na Mary Elizabeth Winstead nietrudno się dziwić, że Scott Pilgrim stracił głowę dla Ramony V. Flowers, a Kieran Culkin (brat aktora, którego wszyscy znają z filmu Kevin sam w domu) wykreował świetnego homoseksualnego bohatera, który potrafi rozbawić widzów. 

W jednej ze scen Scott wyczekuje na paczkę, którą zamówił wyłącznie po to, żeby zobaczyć piękną dziewczynę (Ramonę). Kiedy pisałem tę recenzję, zadzwonił dzwonek i ktoś powiedział: paczka! Z nadzieją otworzyłem drzwi i zobaczyłem... starego listonosza. No cóż – życie to nie film. Na koniec, w ramach ciekawostki – udany rzut wspomnianą paczką do śmietnika wykonany przez Scotta to nie efekt komputerowy, a efekt wielu prób.

Plusy:
 + oryginalny
+ fabuła
+ ciekawe ujęcia
+ komiksowe wstawki
+ muzyka
+ liczne nawiązania do popkultury

Minusy:
- nie jest to film dla każdego

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz