19 lipca 2010

Waterworld (Wodny świat)

   Post-apokaliptyczny Wodny świat to – po uwzględnieniu inflacji – jeden z najdroższych filmów wszech czasów. Chociaż przez większą część seansu tego nie widać to w kilku scenach można zobaczyć na co zostały przeznaczone te pieniądze. Film pochodzi z 1995 roku i nawet dzisiaj naturalnie wygląda podwodne miasto, które bezimienny pokazuje swojej towarzyszce. Efektowna jest też jego super żaglówka i balon, którym podróżuje owy żeglarz.

Krytycy nie napisali o filmie zbyt wielu dobrych słów, co może zdziwić przeciętnego widza, który będzie miał okazję zobaczyć Wodny świat na własne oczy. Fabuła filmu jest ciekawa i chociaż przewidywalna, to wciąga. Akcja dzieje się w mniej więcej naszych czasach – w pewnej scenie człowiek ryba przegląda numery magazynu National Geographic. Cały świat zalany jest przez wodę i jedynie podróżnicy, którzy pływają na swoich statkach, próbują odnaleźć mityczny, suchy ląd. Jedni uważają, że to zwykłe bajki. Drudzy, że ląd naprawdę istnieje. Jest też mała dziewczynka, która posiada na plecach wytatuowaną tajemnicza mapę…

Kevin Costner, który wcielił się w role głównego bohatera – bezimiennego człowieka rybę – nie stworzył może i żadnej przełomowej kreacji, ale jego postać jest przekonująca. Podobnie jest z Jeanne Tripplehorn, która zagrała Helen, czyli opiekunkę małej dziewczynki. Pozostali wypadli średnio – większość aktorów nie potrafiła zachować złotego środka i albo grają zbyt dramatycznie albo zbyt komediowo. Ciekawostką jest to, że jedną ze „złych” postaci, odegrał Jack Black (lider zespołu Tenacious D).

Podsumowując, film warty obejrzenia, ale jeżeli ktoś widział go w przeszłości, to niech lepiej na tym poprzestanie, gdyż może się rozczarować.

Plusy:
+ kilka ciekawych scen
+ pomysł na świat po potopie
+ brak błędów związanych z realizacją

Minusy:
- przewidywalny
- momentami bardzo nieprawdopodobny
- muzyka nie zapada w pamięć

Moja ocena: 4/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz